Intryguje mnie skąd wzięło się, że James Franco z przeciętnego bardzo aktora, stał się swego rodzaju ikoną współczesnego kina. Robi głośne filmy, reżyseruje, próbuje ambitnego kina... I ta jego wiecznie niedorosła paczka kumpli. Jedno nie idzie w parze z drugim. A jednak Franco zdaje się być kimś o kim możemy powiedzieć, że jest współczesną "emanacją" tych lepszych, artystycznych zapędów Hollywood.
Wydaje mi się, że po prostu zawsze się wokół tych tematów artystycznych kręcił, ale dopiero teraz stało się to faktem znanym szerszej publiczności. Mając takie, a nie inne zainteresowania "bywał" (był chyba w filmie z "Artystki obecnej" Abramovic), tworzył (prace wystawiane przez galerie LA) i w końcu wypłynął. Tyle, że bez głośnego spektakularnego debiutu rzucającego na kolana widownię i krytyków, a powoli i jakoś mimochodem. Tak myślę...
No nie wiem, rola Jamesa Deana czy rola kolegi Spidermana były mocnym punktem na rozpoczęcie wielkiej kariery. Pamiętam szał na Jamesa Franco, a miałam wtedy nie za dużo lat.
To co robi z twórczością Cormaca woła o pomstę do nieba. Ja też nie nazwę go przeciętnym, bo to za duży komplement w jego przypadku.
Rozumiem, że internet czyni z ciebie wielkiego bohatera, ale pominę te żenadę z inwektywami. Widzę, że bardzo aktywnie bronisz swojego idola, więc nie podejrzewam, że zawędrowałeś wyżej od niego. To nie jest kwestia lubienia. Franco nie ma środków, żeby zabierać się za ekranizacje dobrych pisarzy. Przeciętnie śmieszne komedie to dobry obszar dla niego.
Franko jest jednym z tych aktorow ktorzy ciezko pracowali na swoja popularnosc .Niemial tak jak wiele gwiazdek jednego sezonu udzialu w mega produkcji tylko wlasnymi silami spinal sie po szczeblach kariery.
jest bardzo dobrym aktorem ale zszedł na totalne dno,filmy w jakich gra to żenada,szkoda,że marnuje talent
Dla mnie już filmem, w którym bardziej skrajnej roli zagrać nie można to Spring Breakers. Film nudny, gdyby nie oryginalny montaż i zdjęcia nie byłoby w ogóle tematu, ale rola Aliena....cóż z tego, że dobrze zagrana, ale przeznaczona dla aktora zaczynającego stawiać swoje kroki w branży. Ktoś o jakiejś tam renomie, nie potrzebuje takich ról, a nawet musi liczyć się z pewnym ryzykiem, kiedy już się tego zadania podejmie. On podjął to ryzyko i efekt jest aż nazbyt widoczny : z aspirującego, całkiem niezłego aktora z 127 godzin, stał się królem beznadziejnych selfie.
Franco jest/bedzie w przyszlosci krolem przesmiesznych komedii dla wyluzowanych ludzi, nie dla hipsterow podrabianych jak wy - smutni, zenujacy ludzie
No mnie też irytuje ale trzeba przyznać, że wie co trzeba zrobić, żeby się o nim gadało. Zaczynał w serialu a potem proszę James Dean. Zagrał w jednym z najlepiej sprzedających się filmów swego czasu - Spider-Man i to chyba był mocny kop w dupę na rozpęd kariery a po Roli w filmie z Seanem Pennem (Film ma dwa oskary) poszło z górki i mógł już zacząć błaznować z Seathem (Boski Chillout). Chociaż poszło parę mega produkcji : Geneza Planety Małp, Oz. Chłopak ma dobrego agenta w LA.
Takim złym aktorem to on nie jest. Potrzebuje dobrego reżyserskiego prowadzenia i coś tam wykrzesać się da. Ale patrzę na jego filmografię i widzę, że on chyba urlopu nie miał od dekady. Uczestniczy w bardzo wielu projektach i jest w kilku filmach rocznie. Nie sądzę aby był ktoś kto to wszystko ogląda i nie sądzę aby wszystkie te produkcje trzymały wysoki poziom...
A do tego jeszcze maluje i to w ilościach hurtowych. A jego prace są świetne. Polecam wyguglowac. Rzeczywiście gość jest niesamowicie twórczy i tez nie wiem skad bierze na to wszystko czas.
Zgodzę się. Faktem jest że aktor z niego przeciętny. Zaczynał bardziej ambitnie, potem Spider-man, popularność. Plus komedie z Sethem Rogenem (całkiem zabawne) ale jednak glupkowate. Teraz sięga po proze Cormaca i Faulknera. Ale jako aktor częściej śmieszy, nawet w poważnych rolach. I chyba stąd bierze się jego popularność: z różnorodności projektów w ktorych bierze udział.
Facet za młodu był podobny do Jamesa Deana, i zrobił karierę w filmie 'James Dean - Buntownik bez powodu'. To otwarło mu karierę do następnych filmów, jak np. adaptacja 'Dallas 63' Kinga.
Po pierwsze każdy aktor może się poprawić, po drugie kiedy niby Franco był przeciętnym aktorem ? Już w SpiderManie czyli ok.18 lat temu! zagrał bardzo dobrze a był jeszcze mało doświadczonym, młodym aktorem.
Średnio-dobry aktor. W filmach czy serialach, w których dane mi go było oglądać nigdy nie wyróżnił się niczym nadzwyczajnym. Aktor w ostatnich latach raczej popularny, niż dobry. Osobiście tłumaczę jego zwyżkę popularnością tabloidyzacją życia społecznego. Pan występuje średnio w dwudziestu produkcjach rocznie (niekoniecznie wartych zainteresowania), więc gdzieś tam przebija się w świadomości ludzkiej poprzez massmedia - jednym słowem popkultura i tyle. Na prawdę jak dotąd nic nadzwyczajnego sobą nie zaprezentował.
"The Disaster Artist", "Spring Breakers" czy "127 godzin" się chyba nie oglądało?
Uważasz, że kino gangsterskie od Scorsese nie jest dobre? Dałeś słowo "dobre" w cudzysłowie, dlatego pytam.
Oczywiście że to dobre kino...
Ale ile razy można słuchać Pink Floyd...?
To też " dobra" muzyka , tylko że i muzyce i na ekranie , dzieje się tyle , że szkoda czasu na powtórki .... Ciągle...do znudzenia.
Ta i inne złe opinie na temat tego filmu w ogóle mnie nie dziwią. Co kto woli. Mnie zachwyciło "Spring Breakers", zarówno od strony technicznej, jak i scenariuszowej. No i oczywiście, sam James Franco tutaj wymiata - nawet osoby, które nie lubią tego filmu, potrafią chociaż co do niego się zgodzić. A w tym wątku generalnie mowa o jego aktorstwie, nie o poziomie filmów, w których występuje.
Cóż kwestia gustów - Według mnie i moich znajomych którzy podobnie ocenili film, to jego kolejna przerysowana rola bynajmniej nie w dobrym stylu ;)
Po prostu koleś ma łeb na karku. Nie należy oceniać po pozorach, szczególnie jeśli chodzi o role filmowe ;)