razi też to, że facet w filmie jest mniej więcej rownolatkiem swojej żony, choć wygląda na jej ojca. Cudaczna jest też ekipa strzegąca tajemnicy z jakąś panią rodem z filmow kung fu, w roli glownej. Już zupelnie komiczny jest ojciec chłopca, któremu główny bohater, jako lekarz udzielał pomocy, okazujący się wszechstronnym i nader skutecznym komandosem (wraz z kolegą murzynem - a jakże we francuskim filmie poprawność poltyczna musi być). Efekt komiczny (oczywiście niezamierzony) dalo to, że facet ten caly czas sprawial wrażenie kompletnego debila.
Reasumując, kolejny francuski gniot. Francuskie kino od lat w ogromnym kryzysie.