książka rzeczywiście jest dobra, natomiast film- reżysera lekko poniosło, a w dodatku
muzyka; śpiewy o piciu podczas picia?
najsłabszym elementem tego filmu jest źle dopasowana muzyka! te patetyczne rozdzierające serce sceny pogrzebu, wspomnien bohatera, jego wewnętrznych przeżyć, pląsania po lesie, z psem po mieście, picie do lusterka okraszone rzewną, patetyczną, rozdzierającą serce muzyką są jakieś takie sztuczne itp rozumiem, ze twórcy filmu chcieli zrobić film z dobra muzyką, która miała potęgować rozpacz bohatera, ale wyszło to jakoś śmiesznie i nieautentycznie! film taki sobie, mnie nie zachwycił, nie trzymał mnie w napięciu, nawet mnie nie interesowało rozwiązanie zagadki i z trudem dotrwałam do końca! Hiszpanie zrobili by z tego lepszy thriller